Paphos: historia, co zwiedzić, gdzie zjeść

Na początek trochę historii ...



Miasto Paphos obecnie zlokalizowane jest na południowym zachodzie wyspy. Pierwotnie znajdowało się ono w innym miejscu, bo kilkadziesiąt kilometrów na południowy wschód, w stronę obecnego lotniska. Dzisiaj na miejscu starej lokalizacji tego miasta znajduje się miejscowość Palea Paphos (Kouklia) ale o tym w innym wpisie.



Czwarte co do wielkości miasto Cypru, które w czasach hellenistycznych pełniło rolę stolicy wyspy liczy sobie już kilka tysiącleci. Dowody badań archeologicznych dowiodły, że miasto powstało w epoce neolitu. Dokładniej powstanie miasta datuje się na XIV wiek p.n.e.



Jakie były początki Paphos? Według Pauzaniasza, autora pierwszego przewodnika ''Wędrówki po Helladzie'' miasto zostało założone przez wracającego z wojny trojańskiej wodza Akradyjczyków, króla Tegei - Agapenora. Okręt którym dowodził Agapenor rozbił się u wybrzeży Cypru co dało początek istnienia temu miastu. Nazwa miasta natomiast pochodzi od imienia greckiego herosa Paphosa, który był owocem małżeństwa Pigmaliona i Galatei. Nic tutaj nie byłoby nadzwyczajnego ale owa Galatea została przez Pigmaliona wyrzeźbiona, jako kobieta idealna. Za wzór posłużyła sama Afrodyta a dokładniej jej posąg, w którym Pigmalion zakochał się od pierwszego wejrzenia, gdy tylko go zobaczył ;) 

No cóż mamy tutaj przynajmniej pierwszy dowód na to, że Cypr to wyspa miłości. 



Wróćmy jednak do czasów współczesnych ...



Paphos dzisiaj bogate jest w liczne, dobrze zachowane zabytki z różnych epok historii przez które to miasto przechodziło. Ponadto miasto dzieli się na dwie części: Kato Paphos i Ktima Paphos. Kato to stara, zabytkowa część miasta. Ktima znajduje się nieco na północ. 



Paphos z pozoru wygląda na typowe miasto tego regionu basenu Morza Śródziemnego. Znajduje się tutaj min. port, promenada i wiele sklepików oraz kawiarni. Przebywając w Kato Paphos od razu można zauważyć, że to tutaj bije serce miasta i tutaj turyści spędzają wiele czasu podziwiając zabytki i architekturę miasta, robiąc zakupy, odpoczywając pod parasolkami kawiarń, ciągnącymi się wzdłuż promenady przy porcie, czy spacerując po mieście. Druga część miasta Ktima Paphos położona jest na wzgórzu i oddalona jest o około 3,8 km od Kato Paphos.




Nadbrzeżna promenada pełna sklepików z pamiątkami, barów i restauracji


W 1980 roku miasto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO gdyż na terenie miasta znajdują się zabytki niemal z każdego okresu historii tego miasta. W ubiegłym roku Paphos piastowało tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. W tym czasie w mieście przez cały rok, odbywały się różne towarzyszące ku temu tytułowi, wydarzenia kulturalne.


Palmowa alejka, w której możemy schować się przed palącym słoncem

Podobnie jak Aiya Napa i Limassol, Paphos zalicza się do jednych z największych kurortów Cypru. W rejonie Paphos znajduje się wiele plaż jednak te znajdujące się na wschodzie wyspy biją tutejsze o głowę lub nawet o dwie. Ale jeśli planujecie cały pobyt spędzić w Paphos, to polecam kilkunastominutową przejażdżkę w kierunku północnym na plażę Coral Bay. Dojechać tam można także komunikacją miejską a autobusy w sezonie urlopowym kursują bardzo często. 



Co warto zobaczyć będąc w Paphos ?



Z racji tego, że nasz apartament znajdował się bardzo blisko Grobowców Królewskich zwiedzanie miasta zaczęliśmy od tego miejsca. Grobowce Królewskie nazwa bardzo dostojna i budząca wyobraźnię, że w tym oto miejscu chowano  królów czy książęta. Nic bardziej mylnego! Miejsce to zawdzięcza swoją nazwę dzięki skali i dużemu terenowi na którym ono się znajduje. Ta skalna nekropolia, w której składowano zmarłych pomiędzy III wiekiem p.n.e a IV wiekiem p.n.e wykuta została w piaskowcu, składała się z kilku poziomów a niektóre grobowce bogato były zdobione freskami lub posiadały dziedzińce otoczone kolumnami doryckimi.




Dziedziniec grobowca numer 3. Na zdjęciu kolumny doryckie bez głowic i podstaw


Składano tutaj sarkofagi zmarłych wysokich dostojników jak np. zarządzających Cyprem namiestników dynastii Ptomeleuszy, gdy Cyprem władał starożytny Egipt lub przedstawicieli administracji rzymskiej, w czasach gdy wyspa Afrodyty należała do Cesarstwa rzymskiego.
Zatem nazwa Grobowce Królewskie to raczej ''chwyt marketingowy'', gdyż żaden król nie został tutaj pochowany.


Wydrążone w skale piaskowca wejścia do komór grobowców


Dzisiaj miejsce to nie wygląda tak jak dawniej z powodu licznych kradzieży, których dokonywali szabrownicy, najazdów Arabów czy trzęsień ziemi. Pomimo tego, warto tutaj przyjechać gdyż takich miejsc, w takiej skali nie ma za wiele no i sama świadomość, że wszystko to zostało wykute w litej skale i znajduje się kilka metrów pod powierzchnią ziemi ,robi mimo to spore wrażenie.


Schody grobowca numer 6

Bilet wstępu kosztuje 2,50 € a na zwiedzanie trzeba przeznaczyć około 2 h by zwiedzić wszystkie grobowce. Warto zaopatrzyć się też w zapas wody gdyż z tego co pamiętam na miejscu nie było, żadnego sklepu a temperatura pomimo końcówki września dawała mocno w kość. Nie zapomnijcie też jakiegoś okrycia głowy. Grobowce Królewskie są na sporym otwartym terenie a jedynie miejsca, gdzie można odpocząć od słońca to wnętrza grobowców czy ich dziedzińce.



Zbliżając się do centrum miasta, w okolicach portu, warto zatrzymać się nieco wcześniej i zajrzeć także na wzgórze Fabrica by zobaczyć ruiny amfiteatru, panoramę miasta oraz do pobliskich katakumb Agia Solomoni.




Wzgórze Fabrica, starożytny amfiteatr hellenistyczny 

Agia Solomoni powstała za czasów rzymskich i była to wykuta w skale żydowska synagogą, w której zgodnie z legendą pochowano 7 synów Solomoni zabitych przez Osmanów za to, że przeszła ona na chrześcijaństwo. Jednak o tym miejscu jak i samej Salomoni krąży wiele opowiadań i trudno na dzisiaj orzec, które jest tym prawdziwym. 



Przed wejściem do podziemnych katakumb tej świątyni stoi duże drzewo terpentynowe, na którym można zawiesić kolorowe wstążki i chusty w celu prośby aby nasze życzenia się spełniły. Na samym dole świątyni znajduje się studnia ze świętym źródełkiem.

Mieści się tutaj także kapliczka ozdobiona freskami pochodzącymi z różnych okresów oraz ikonami przedstawiającymi m.in. Matkę Boską. Zwiedzanie jest darmowe.


Setki życzeń do spełnienia ...Zdj. Eliza Kawala.

Zbliżając się do Kato Paphos a dokładniej w okolice promenady samochód warto zaparkować na bezpłatnym parkingu przy porcie. Stamtąd mamy bardzo blisko do Parku archeologicznego, samego portu lub można udać się wgłąb miasta w celu jego zwiedzania. 


Miejski parking przy porcie

Zwiedzanie Kato Paphos zaczęliśmy od spaceru wzdłuż promenady zahaczając po drodze do sklepu spożywczego w celu zakupienia świeżych lokalnych owoców i napojów. Wybór owoców był ogromny a ich aromat unoszący się w powietrzu, aż zachęcał do ich kupowania. Ja skusiłem się na Karambolę, którą jadłem pierwszy raz oraz na sporą kiść cypryjskich małych winogron. 


Star fruit. U nas ten owoc znany jest pod nazwą Karambola lub Gwiezdny Owoc

Podążając zgodnie z trasą doszliśmy do rozwidlenia drogi, z którego na prawo można było dojść do Panagia Theoskepasti, nazwa oznacza ''Zamalowana przez Boga'', wytłumaczenie tej nazwy w dalszej części tekstu a na lewo do Panagia Chrysopolitissa



Oba sakralne budynki to stare prawosławne cerkwie. Obecny wygląd cerkwi Theoskepasti pochodzi z 1923 roku a sam budynek wybudowany jest na wzniesieniu, który dominuje nad tą częścią miasta. Jedna z legend mówi o tym, że podczas najazdu arabskiego pierwotny budynek sakralny stojący w tym samym miejscu, co dzisiejsza cerkiew, nie został zniszczony przez najeźdźców z powodu gęstej mgły, która w cudowny sposób zasłoniła pobliską okolicę przez co nie został on zauważony - to te wytłumaczenie nazwy ;) Do wnętrza świątyni jednak nie udało nam się wejść gdyż była zamknięta, więc udaliśmy się do pobliskiej Panagii Chrysopolitissa.




Panagia Theoskepasti

Druga, ze świątyń prawosławnych zrobiła większe wrażenie, gdyż jej obecne rozmiary budziły wyobraźnię jak mogła ona wyglądać dawniej, w czasach swojej świetności. Ruiny wczesnochrześcijańskiej budowli były dobrze zaadoptowane do zwiedzania. Nad większością powierzchnią bazyliki ułożono specjalny podest, po którym można spacerować i podziwiać całkiem dobrze zachowane mozaiki podłogowe zlokalizowane w centralnej jej części oraz pozostałości po samej bazylice i budynkach jej towarzyszących.


Panagia Chrysopolitissa. Na zdjęciu pozostałości po kolumnach, kościół Agia Kyriaki i mozaiki podłogowe

Kościół Agia Kyriaki zbudowano na terenie bazyliki w XV wieku. Otwarty był do zwiedzania z czego skorzystaliśmy. Jak na ''standardy'' w ilość i przepych prawosławnych świątyń w ozdoby czy ikony Agia Kyriaki wypada przeciętnie. Do dzisiaj odbywają się tutaj nabożeństwa kościelne. Przed wejściem trzeba tradycyjnie zasłonić nieodkryte części ciała dostępnym nieodpłatnie okryciem, co informuje odpowiedni znak. 


Mozaiki podłogowe Panagi Chysopolitissa. Zdj. Eliza Kawala

Podobnie jak historia wyspy, tak i ta bazylika przechodziła pod władanie ówczesnych władców wyspy, którzy pozostawiali po sobie swój ślad charakterystyczny dla religii czy kultury. Wstęp bazyliki jest darmowe a na zwiedzanie przeznaczyć trzeba około 30 minut. Warto tutaj zaznaczyć, że większość budynków sakralnych na Cyprze jest darmowa do zwiedzania, ale można zostawić jakiś datek nawet ten najmniejszy na cel ich renowacji lub konserwacji. 


Wnętrze Agia Kyriaki. Zdj. Eliza Kawala

Następnie zawróciliśmy w stronę portu idąc wąskimi uliczkami miasta by udać się na zwiedzanie Parku archeologicznego. 



Park Archeologiczny, znajdujący się w bliskiej odległości portu jest, jak dla mnie najważniejszym punktem jeśli chodzi o zwiedzanie miasta. Dla fanów historii starożytnej, mitologii czy lubiących kulturę antyczną spacer po terenie parku jest niczym dla dziecka wizyta w Disneylandzie. 



Wszystko zaczęło się w 1962 roku gdy pewien rolnik jak co dzień orał swoje poletko ziemi i trafił przypadkiem na mozaiki znajdujące się pod warstwą ziemi. Fakt ten zgłosił odpowiednim służbom a, że nie był to koniec odkryć - efekt końcowy w postaci Parku archeologicznego widzimy dzisiaj. 



Niebagatelną rolę w odkrywaniu kolejnych mozaik, fundamentów oraz innych pozostałości po rzymskich willach i rezydencjach ważnych, bogatych osobistości, które wieki temu znajdowały się w tym miejscu mieli polscy archeolodzy. 3 lata po odkryciu mozaik podłogowych ustanowiono tam pierwsze stanowisko archeologiczne. Od tamtej pory do dzisiaj Polska Misja Archeologiczna na trwałe zapisała się w krajobraz tego miejsca. Gdy już było czym się pochwalić światu odkryciami, w 2000 roku otwarto dla zwiedzających Park archeologiczny. Obecnie możemy zwiedzić kilka domów nazwanych od mitologicznych bohaterów mozaik podłogowych, które znajdują się wewnątrz tych pomieszczeń.


W Parku archeologicznym możemy zwiedzić dom Tezeusza, gdzie od razu rzuca nam się w oczy duża okrągła mozaika, na której Tezeusz walczy z Minotaurem. Warto także zwrócić uwagę na piękną kolumnadę znajdującą się nieopodal. Willa składała się z około 100 pomieszczeń a w czasie gdy Cypr był częścią imperium rzymskiego była siedzibą gubernatora Cypru. 


Kolumnada przy domu Dionizosa

Dom Dionizosa charakteryzuje się mozaikami przedstawiającymi motywy roślinne, polowania oraz sceny z winem. W skład domu Dionizosa wchodzą 4 wille kryjące pod swoimi dachami łącznie 2 tys m2 misternie ułożonych mozaik! 


Fragment mozaiki z domu Dionizosa przedstawiająca polowanie

Dzieje trackiego śpiewaka, na 3 mozaikach można zobaczyć w domu Orfeusza. Natomiast w domu Aiona, Boga czasu zobaczymy sceny mitologiczne ułożone w  trzech rzędach, przedstawiają one: Ledę z Zeusem pod postacią łabędzia, pojedynek muzyczny Marsjasza z Apollonem, konkurs piękności, w którym zwycięża nad nereidami - Kasjopeja. 


Pochodzące z domu Aiona mozaiki podłogowe

Dom Hellenistyczny, który jest najstarszy charakteryzują dwa wewnętrzne dziedzińce, które otaczają tworzące portyki jońskie kolumny. 



W każdym z domów znajdują się szczegółowe informacje dotyczące prezentowanych mozaik. Napisane są one w przystępny sposób i w kilku językach, jednak nie ma wśród nich języka polskiego.

Dodatkowym plusem są tablice z językiem Braille'a dla osób niewidomych. Wszystkie mozaiki podłogowe znajdujące się na terenie parku datuje się na okres I - VI wiek n.e. Można je podziwiać z wysokości specjalnych podestów, które zamontowano we wnętrzach domów jak i na zewnątrz. Niektóre zaś można podziwiać z poziomu gruntu. Ponadto w parku archeologicznym zobaczyć możemy inne, różne artefakty odkryte przez polskich archeologów.



Spacerując sobie alejkami parku skala historii tego miejsca pobudza nasze zmysły. Wystające fundamenty i gdzieniegdzie ściany pozostałe po bogatych willach, rezydencjach, domach uruchamiają naszą wyobraźnie i jej oczyma widzimy tą okolicę blisko 2 tysiące lat temu. Jest klimat!




Wzorowana na starożytnej, współczesna mozaika 

Generalnie z tego co zauważyłem, to Polacy w Paphos są bardzo miło traktowani z uwagi właśnie na dokonania polskich archeologów. Mi niestety nie udało się załapać na ich nową wystawę, która miała miejsce na początku października, z powodu wylotu.



Poza opisywanymi wyżej domami z mozaikami na terenie parku, udając się na wschód zobaczyć możemy jeszcze malowniczą na tle krajobrazu latarnię morską na którą można wejść, ale nam się to niestety nie udało gdyż była wtedy akurat zamknięta. Widok z jej szczytu musi być na pewno piękny. 




Latarnię morską zbudowano w 1888 roku gdy Cypr należał do Imperium brytyjskiego

Odbijając dalej w prawo dojdziemy z kolei do datowanego na  II wieku n.e odeonu. Robiąc sobie krótką przerwę w zwiedzaniu, siedząc na kamiennych płytach po raz kolejny możemy oczyma wyobraźni przenieść się, w tamte odległe czasy gdy starożytni rzymianie przychodzili tutaj oglądać starożytne spektakle teatralne czy konkursy recytatorskie. Klimat tego miejsca dopełnia widok na agorę gdzie łatwo zaobserwować pozostałości otaczających to miejsce kolumn. A jeśli macie dobrą wyobraźnię i kontynuujecie podróż w czasie, to powinniście zauważyć rzymian w togach spacerującymi po bruku a w oddali kogoś kto akurat wygłasza przemówienie.........Krzysiek idziemy dalej! ..no i czar prysł ;) 


Odeon 

Po remoncie na początku XX wieku odeon służy tak jak dawniej jako miejsce gdzie można oglądać spektakle teatralne, konkursy recytatorskie czy inne wydarzenia kulturalne znane wieki temu. 



Udając się w stronę głównego wyjścia mijamy ruiny zamku Saranda Kolones datowanego na VII wieku n.e. Była to bizantyjska twierdza zbudowana w celu ochrony starożytnego portu przed Arabami. Twierdza ostatecznie została zniszczona przez trzęsienie ziemi w 1222 roku. Nazwa Saranda Kolones oznacza ''Czterdzieści kolumn'', które prawdopodobnie zostały tutaj przetransportowane z pobliskiej agory. Granitowe kolumny prawdopodobnie służyły do odbudowy zamku w XVIII wieku. 




Ruiny zamku Saranda Kolones

Na zwiedzanie Parku archeologicznego przeznaczyć trzeba 2-3 godziny by na spokojnie wszystko przejść, doczytać i odpocząć od słońca i wysokich temperatur. Warto w tym celu skorzystać z wiaty z pięknym widokiem na morze. Natomiast w domach gdzie podziwiać możemy piękne mozaiki zainstalowana jest klimatyzacja.


Wiata z pięknym widokiem na morze

Bilet wstępu kosztuje 4,50 €. Na wejściu otrzymujemy papierową mapę z rozlokowanymi punktami do zwiedzania. Warto po raz kolejny mieć przy sobie zapas wody i osłonę głowy. Teren parku jest dobrze oznakowany i najlepiej kierować się otrzymaną mapą lub iść zgodnie za strzałkami. 



W celu dalszego zwiedzania miasta możemy udać się do portu, który jest w bardzo bliskiej odległości Parku archeologicznego. Po dotarciu do wejścia po obu stronach mijamy szereg sklepików z pamiątkami, tawern, restauracji z charakterystycznymi niebieskimi obrusami - jest to cenna wskazówka przy wyborze dobrej knajpy. Po lewej stronie portu widzimy zacumowane statki, łodzie rybackie, jachty, żaglówki czy łodzie motorowe. Na miejscu możemy skorzystać z ofert turystycznych biur podróży takich jak np. różnej tematyki rejsy po morzu czy lekcje nurkowania lub snorkelingu.




Jedną z atrakcji portu był także wzbudzający duże zainteresowanie Pelikan

Port nie jest za specjalnie duży ale na pewno można miło tu spędzić czas. Na samym końcu portu po jego lewej stronie znajduje się warownia obronna z czasów gdy Cyprem władali Turcy. Bizantyjska budowla pochodzi z XVI wieku. Dwa stulecia później budowlę wyremontowali Lusiganie. Obiekt udostępniony jest do zwiedzania ale niestety nie udało nam się wejść do środka gdyż akurat w tym dniu trwały prace nad rozkładaniem sceny pod zamkiem.



Trochę bardziej na wschód od obecnego portu znajduje się ten, do którego przybijały okręty po wojnie trojańskiej, fenickich kupców, Aleksandra III Macedońskiego, Rzymian, krzyżowców, apostołów szerzących chrześcijaństwo, Wenecjan, Bizantyjczyków, muzułmanów ... 

Do czasów współczesnych z antycznego portu pozostały jedynie lekko wystający ponad lustro wody kamienny falochron. 



Port był naszym ostatnim punktem wycieczki po Paphos, która naprawdę była cenna o nową wiedzę na temat miasta, historii czy kultury antycznej. Polecam także zwiedzić tą cześć miasta leżącą wgłąb wyspy. Stare miasto to liczne odnowione kamienice, te nie odnowione także podkreślają śródziemnomorski klimat miasta, fontanny, które wieczorem oświetlane są różnymi kolorami, murale są warte zobaczenia. 




Podświetlana fontanna znajdująca się przy miejskich ogrodach i ratuszu

Tradycyjnie jak ma to miejsce w większości śródziemnomorskich miast, tak i w Paphos możemy udać się na lokalny bazar. Pośród typowych pamiątek, które kupimy w takich miejscach mi najbardziej spodobały się figury bohaterów pochodzących z greckiej mitologii. Przy budżetowym urlopie warto przemyśleć zakupy gdyż za te same pamiątki można zapłacić często, o połowę taniej będąc np. w Larnace. Ja tradycyjnie postanowiłem kupić kilka magnesów przedstawiających miejsca, w których byłem podczas tego pobytu.  


Spartański wojownik

Paphos za dnia jak i nocą to bardzo ładne miasto i pomimo tego, że to jedno z największych cypryjskich miast nie straciło ono na swoim klimiacie. Zwłaszcza nocą smak miasta podkreślają kamienice czy elementy małej architektury, które są w przemyślany sposób podświetlone.


Uliczka starego miasta

Wieczorem można tutaj zaobserwować pewny zwyczaj Cypryjczyków, który polega na blokowaniu całych ulic i wystawianiu stołów, krzeseł przed restauracje i tawerny, do których zasiadają mieszkańcy wraz z sąsiadami i znajomymi. Podczas takich spotkań piją kawę po cypryjsku, spożywają różne lokalne potrawy. 


Na Kennedy Square architektura starożytna i iluminacja tworzą klimatyczne połączenie

Czasem na stole znajduje się coś mocniejszego jak np. Zivania. Jest to lokalny alkohol destylowany z wytłoków winogronowych oraz wytrawnych win z lokalnych szczepów Mavro i Xynisteri o mocy 45 % w wersji przeznaczonej do kupienia legalnie. Natomiast ta domowa...chyba nikt nie patrzy na ilość procentów ;) Trunek ten ma po prostu nas rozgrzać. Podawany jest często rano lub po cięższych posiłkach, stosowany jest także podczas chorób jak np. przy grypie czy przeziębieniu gdyż ma własności lecznicze. Zivanią można także dezynfekować rany. 


Nie tylko architektura ale i natura nabiera dosłownie innych barw

Nie może zabraknąć także i wina, z którego Cypryjczycy są bardzo dumni. Najpopularniejszym winem jest słodka, deserowa Commandaria, która produkowana jest od XIII wieku. Produkcję zapoczątkowali zamieszkujący wtedy na zamku w Kolosi, Joannici. Dzisiaj uważa się to wino za najstarsze na świecie. Commandaria wygrała także w pierwszym konkursie win w Paryżu w roku 1223. 


Jeden z licznych, cyklicznych murali zdobiących kamienice starego miasta

Inną ciekawostkę dotyczącą cypryjskiego wina dostarczyły wyniki badań archeologicznych mówiące o tym, że wino znane było tutaj już 2000 lat p.n.e. czyli na wiele lat przed poznaniem tego alkoholu w starożytnej Grecji czy Rzymie.  



Całe, to cypryjskie zamieszanie z blokowaniem ulic odbywa się w towarzystwie niekończących się rozmów, wzajemnego przekrzykiwania się co jest w samym sobie ciekawym doświadczeniem. 




Uliczka starego miasta

Późny wieczór, po zwiedzaniu miasta spędziliśmy na kolacji w pobliskiej naszego apartamentu, tawernie Karlina. Przychodziliśmy tutaj co wieczór. Nie, że było blisko, nie, że ceny były przystępne ale dlatego, że atmosfera panująca w tym lokalu była genialna! no i co oczywiste podawane dania były wyśmienite! a porcje duże! ;) 

Na wejściu gości witał szef lokalu i naturalnie zapraszał do środka bez żadnego nachalnego zachowania z jego strony, kelnerzy i kelnerki  również byli bardzo sympatyczni. Naprawdę dało się poczuć tak, że przychodzi się tam jak do znajomych na kolację :) Z głośników natomiast cały czas grała typowa cypryjska muzyka a jeśli przyszliśmy w odpowiedniej porze to załapaliśmy się na muzykę na żywo w wykonaniu lokalnego grajka.


Pyszna mussaka ! 

Jak już wcześniej wspomniałem ceny były przystępne i o dziwo lokalna kuchnia była tańsza, od tej międzynarodowej. Za kleftiko, stifado, suvlaki czy musakę płaciliśmy 9,75 €. Meze, które jest daniem składającym się z kilku a czasem nawet z kilkunastu porcji, podawanych na małych talerzach, było wydatkiem rzędu 19 €.



Poniżej filmik na którym tawernę odwiedza lokalny grajek. Aż przyjemniej czekało się na zamówione danie ;) Ów jegomość odwiedzał lokal co wieczór i zawsze coś brzęczało w jego kubeczku ;) 




A w kolejnym wpisie ? ponownie trochę historii, wysokie klify, malownicze typowo cypryjskie miasteczko w górach, jeden z symboli Cypru i spora dawka słońca na zdjęciach i filmikach :) 


Komentarze

Często czytane

Czy warto przyjechać do Trapani?