Jeep & deep cz. 1/2

Godzina 08:55 dzwoni mój telefon, w międzyczasie na śniadanie ser haloumi podsmaża się już na patelni a zapach cypryjskiej kawy unosi się po pokoju... Odbieram i całkiem dobrą polszczyzną z lokalnym cypryjskim akcentem po drugiej stronie słyszę zapytanie - Krzysztof? Tak – odpowiadam - schodźcie, już czekamy! Moje pierwsze zaskoczenie – przed czasem, miał być przecież o 9! czyli przyjedzie po nas jakoś kwadrans po 9, bo to przecież Cypr i rzadko kto jest tu punktualny a zwłaszcza jeszcze miejscowy! Drugie zaskoczenie - mówi bardzo dobrze po polsku! Choć wiedziałem wcześniej o tym fakcie no ale jednak! Kawę i haloumi trzeba było szybko wypić i zjeść no i w drogę... 

To właśnie dzwonił Savvas, nasz kierowca i przewodnik, który tego dnia miał nas zabrać swoim jeepem marki Land Rover na wycieczkę po tutejszej okolicy. Powód tego, że Savvas mówi dobrze po polsku jest bardzo prosty, otóż poznał swoją obecną żonę, która ta spędzała urlop na Cyprze...i już tam została a nasz kierowca po prostu musiał nauczyć się języka swojej żony :)))
W naszej wycieczce towarzyszyło nam państwo w średnim wieku: ona Szwedka mieszkająca w Atenach, on Grek także z stolicy Hellady. Ekipa wycieczkowa bardzo wypaliła, gdyż tak jak my tak i oni ciekawi byli historii i chcieli bardziej wgłębić się w temat miejsca, do którego przyjechali na wypoczynek i nie tylko. Tak więc Savvas miał pole do popisu, gdyż również jedną z jego pasji jest historia. Jak się później okazało wiedzę w tym temacie ma nie małą. 





W drodze do pierwszego punktu naszej wycieczki, czyli do plantacji bananów 
Savvas rzuca nam co chwilę po grecku, angielsku i polsku (czasem w trzech językach na raz w jednym zdaniu - co miało swój urok) różnymi ciekawostkami na temat okolicy Paphos i tak między innymi dowiadujemy się, że tutejsze rejony jako jedyne na Cyprze - i to na dużą trzeba zaznaczyć skalę - przeznaczone są pod uprawę bananów. Jednak owoce przeznaczone są tylko na rynek lokalny, cypryjski, gdyż UE nie eksportuje cypryjskich bananów. Pół żartem pół-serio Savvas stwierdza, że podobno chodzi o to, że są one zbyt proste. W rzeczywistości jak twierdzi UE są za małe. Z drugiej strony mozna u nas kupić w sklepach małe zielone banany, które smakują jak kiwi. Nasz przewodnik zwraca nam także uwagę na pobliską roślinność i pokazuje nam różne drzewa czy krzewy i tak na kilku krótkich przystankach Savvas udziela nam wykładów między innymi o pomarańczach, mandarynkach, awokado, jakarandach, oleandrach czy granatach. Jeśli chodzi o zioła to z bliska mogliśmy zaobserwować bazylię, majeranek i tymianek, które po roztarciu w dłoniach na długą chwilę intensywnie pachniały tymi właśnie ziołami. Natomiast przejeżdżając obok miejscowości Peyia dowiedzieliśmy się, że z Cypru a konkretniej z wioski pod Larnaką pochodził brytyjski piosenkarz George Michael.  




Po dotarciu na pierwszy przystanek wycieczki, czyli na plantację bananów w miejscowości PeyiaSavvas opowiada o uprawie tego owocu. Naszą uwagę zwróciły niebieskie worki przymocowane do byliny bananowca. Stosuje się je w celu ochrony owocu przed owadami, insektami, ptakami a także w celu ochrony przed promieniami słonecznymi, gdyż właśnie kolor niebieski najlepiej odbija światło słoneczne. Niestety nie mogliśmy wejść w głąb plantacji spowodowane było to możliwym zagrożeniem ze strony jadowitych węży, które upodobały sobie zacienione miejsca pod opadłymi liśćmi bananowców.  








Znajdujące się nieopodal jaskinie morskie oraz wrak frachtowca Endro III były kolejnym naszym przystankiem. Jak znalazł się ten 83 metrowy stalowy okręt w tym miejscu? Płynął z portu w Limassol na wyspę Rodos. 7 grudnia 2011 roku z powodu fatalnych warunków atmosferycznych uderzył w skały znajdujące się w pobliżu zatoki Coral Bay a następnie osiadł w tym o to miejscu. Jak można zaobserwować okręt wtopił się w krajobraz do tego stopnia, że osiadająca rdza idealnie pasuje kolorem do pobliskich skał i jaskiń morskich. 






kolei jeśli chodzi występujące tu skały są to wapienie oraz miedź. Z tym drugim pierwiastkiem wiąże się jedna z ciekawostek odnośnie nazwy państwa Cypr. Otóż już w czasach antycznych na Cyprze wydobywano na szeroką skalę miedź, z której wytwarzano bardzo dobrej klasy uzbrojenie. Poprzez ewolucję językową i łacińską nazwę miedzi, czyli Cuprum powstała obecna nazwa - Cypr. Towarzyszące statku wspomniane wcześniej pobliskie jaskinie morskie to także spora atrakcja turystyczna. Powstały one na przestrzeni wielu setek lat podczas procesu erozji, czyli inaczej mówiąc degradacji materiału skalnego w wyniku napierania wody morskiej o występujące tu miękkie wapienne skały. Efekt, który widzimy dzisiaj to wydrążone jaskinie lub wąskie przesmyki sięgające nawet kilkanaście metrów w głąb lądu. 




Po spędzeniu w tym miejscu około pół godziny udaliśmy się do miejscowości Latchi skąd z portu mieliśmy wyruszyć statkiem w rejs na Blue Lagoon. Oczywiście po drodze z lewej jak i z prawej strony drogi ciągnęły się plantacje bananów. Owa błękitna laguna to jak informują w folderach turystycznych zatoka z krystalicznie czystą wodą, białym występującym jednak gdzieniegdzie piaskiem i w większości kamienistą plażą. I wiecie co?! Kurde mają rację! Nigdy w życiu nie widziałem bardziej krystalicznie czystej wody! Serio nie trzeba podkręcać fotki fotoszopem by oddać piękno tego miejsca na zdjęciach!  






Rejs trwał ponad jedną godzinę a po drodze zatrzymywaliśmy przy również przy bardzo pięknych miejscach takich jak wyspa Agios Georgios, z wysokości morza dostrzec mogliśmy łaźnie Afrodyty i kościół Agios Georgios. Zatrzymywaliśmy się również na chwilę w takich zatoczkach jak BlajiManolisChamili i najbardziej popularnej i znanej Fontana Amorosa. Wszędzie cumowały mniejsze i większe białe łódki co dodawało urokowi i klimatu całej okolicy. 






Zbliżając się do celu rejsu mogliśmy podziwiać turkusowy błękit wody, pływające małe ryby i doskonale widoczne kilka metrów pod powierzchnią wody dno morza. Statek wyposażony był w szklane podłoże więc zainteresowani mogli obserwować to co aktualnie dzieje się pod wodą podczas rejsu. Po dotarciu do Blue Lagoon mieliśmy jedną godzinę czasu wolnego. Oczywiście wszyscy momentalnie skoczyli do wody. Nic w tym dziwnego, gdyż widok turkusowego morza aż przyciągał i zapraszał. Z mojej strony polecam przepłynięcie laguny i dotarcie aż do brzegu plaży i obserwowanie okolicy. Kto był to już wie a ten kto dopiero będzie to zrozumie. Koniecznie zaopatrzcie się w sprzęt do nurkowania by podziwiać podwodny świat Blue Lagoon. Warto.  






Rejs powrotny minął bardzo szybko spędziliśmy go na górnym pokładzie łapiąc promienie słoneczne. Tym czasem w porcie Savvas już na nas czekał. Po dotarciu do portu wsiedliśmy do jeepa i ruszyliśmy do kolejnego punktu wyprawy, do Łaźni Afrodyty.  

Lutrá tis Aphroditis czyli wspomniane wyżej Łaźnie Afrodyty znajduje się chwilę drogi za portem rybackim w Latsiw kierunku północnym wzdłuż wybrzeża półwyspu Akamas, nad Zatoką Chrysocho, w pobliskim ogrodzie botanicznym. Polecam skosztowanie rosnących tutaj owoców karobu rosnących na licznych drzewach. Po tym dniu już do końca pobytu na Cyprze codziennie podgryzałem sobie ten sycący i zdrowy owoc, który polecił mi Savvas. Z resztą warto zwiedzić to miejsce nie tylko z powodu Afrodyty ale także rzucić okiem na występującą tu roślinność. Miejsce to po zwiedzonym wcześniej Sanktuarium Afrodyty i Skale Afrodyty związane jest także z mitologią grecką. Co ciekawe odległość pomiędzy Skałą a Łaźnią Afrodyty w linii prostej to równe 69 km – przypadek? 😉 To tutaj bogini piękności spotykała się ze swoimi kochankami i to tutaj zażywała kąpieli po których dzięki odpowiednim właściwością tutejszej wody znowu w cudowny sposób była dziewicą. Dokładnie tutaj Afrodyta miała spotkać polującego w okolicy - śmiertelnika Adonisa po raz pierwszy, gdy ten gasząc pragnienie popijając wodę zobaczył ją i w momencie zakochał się w niej.  
Dla wielu to miejsce jest przereklamowane, gdyż bardziej przypomina ono sadzawkę znajdującą się w skalnej wapiennej wnęce pokrytej mchem, pomiędzy figowymi drzewami niż miejsce kąpieli bogini piękna i miłości. Nie wiem dla mnie to miejsce miało swój klimat szmer kapiącej woda tworzył relaksujący i spokojny klimat. Ale jeśli będziecie zawiedzeni wtedy obróćcie się o 180 stopni a ukaże się wam przepiękny widok na pobliską zatokę. Z innych ciekawostek dotyczących ogrodu botanicznego - rosną tu nieliczne na dzisiejszy dzień na wyspie eukaliptusy, specjalnie sprowadzone przez Winstona Churchilla. Drzewa te sprowadzono w celu osuszania występujących tutaj bagien. Lecz gdy spostrzeżono, że szybko się palą co sprzyjało rozprzestrzenianiu się pożarów, zaczęto je stopniowo wycinać i pozostawiono kilka. Rośnie też tutaj olbrzymie drzewo figowe.




Następnym punktem jeepowej wycieczki były już góry półwyspu Akamas - gdzie jeep musiał się nieco wykazać - i małe klimatyczne wioski, w których do dziś można zaobserwować efekty konfliktu zbrojnego pomiędzy Cyprem a Turcją z 1974 roku. W miejscowości Pano Arodes mieliśmy wstąpić na typową kawę po cypryjsku, zobaczyć proces jej parzenia, odpocząć i poczuć wolny klimat tutejszego życia. Natomiast w miejscowości Katikas w małej lokalnej winiarni odkryłem coś genialnego oraz mieliśmy uczestniczyć w degustacji win. Ale o tym w kolejnym wpisie.... 



Komentarze

Często czytane

Czy warto przyjechać do Trapani?

Paphos: historia, co zwiedzić, gdzie zjeść